PRZYPOMINAMY ZBIÓRKĘ KOTÓW Z LASU.
Skarbonka leśnego stada na potrzeby lipiec – grudzień 2024 otwarta. Wyrzucajcie grosikJaki jest los kota wolno żyjącego bez opieki? Każdy, kto ma odrobinę wrażliwości, widzi i wie. Głód, zima w śniegu, jesień w deszczu. Brak schronienia, własnego kąta i miseczki. Brak kastracji – ciągłe ciąże i porody, wędrówki kocurów, wypadki komunikacyjne. Choroby, brak leczenia, śmierć. Choć wiemy, że świata nie zbawimy, to staramy się zaopiekować jak największą ilością dzikusków. Każde zadbane stado to kilka uratowanych kocich istnień, kocich pojedynczych światów.Jednak każda kocia ekipa to, niestety, też kolejne koszty. Koszty, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć.Bardzo prosimy Was o pomoc. W ogromnej potrzebie są koty z lasu.Nasza wolontariuszka od kilkunastu lat regularnie dokarmia w lesie stadko dzikusów. Na każde karmienie przychodzi od dawna 7-12 kociaków. Część to stali bywalcy, część jest dochodząca – wędruje między rożnymi miejscami karmienia.Wszystkie ogonki chętnie korzystają ze stołówki i pałaszują, ile się da. Zwierzaki są wykastrowane, w razie potrzeby wszystkie są leczone. Te, które dało się oswoić, znalazły domy, te zupełnie dzikie żyją w lesie, pod murem cmentarza. Mają budki, schronienie. Gdy kilka lat temu podpalono ich domki, wolontariuszka interweniowała na policji, niestety, sprawę umorzono. Na szczęście sytuacja z podpaleniem nigdy więcej się nie powtórzyła. Niestety, dewastacja: wywracanie misek, demolowanie bud powtarza się dość regularnie. Naprawianie budek jest niestety częste. Zdarzają się też przypadki wykradania przez ludzi karmy z kociej stołówki. Kilka lat temu Maria postawiła kolejne miseczki, bliżej zabudowań, w tym miejscu regularnie żywi się kolejne 5 kocich bied i kilka jeży. Dodatkowo wolontariuszka pomaga sąsiadom, znajomym karmicielom – sterylizuje koty w miarę potrzeb i organizuje opiekę wet. Zapotrzebowanie na karmę jest ogromne i przerasta indywidualne możliwości Marii. Bardzo potrzebna Wasza pomoc. Możemy dawać kociakom siebie – swój czas, energię, ręce do pracy. Nie jesteśmy w stanie sfinansować działań. Prosimy, pomóżcie, wrzućcie kilka groszy do leśnej skarbonki. Futrzaki pomimo naszej opieki nie mają łatwo. Możemy jednak znacznie poprawić ich los, zapełniając kocie brzuchy. My i Wy. Razem. Bardzo prosimy o wsparcie. Z aktualności:1. Zmiany lokatorskie na pobliskiej ulicy, przy której karmione jest kilka kotów, spowodowały przeniesienie misek z jedzeniem. Mówiąc wprost: w związku z pojawieniem się nowych ludzi miseczki zaliczyły wylot. Maria postawiła je na razie z drugiej strony płotu. Odpukać, stoją. Razem z mężem zrobili mały daszek, żeby uchronić jedzenie przed deszczem.2. Pomoc weterynaryjną otrzymała pogryziona Stopka z leśnej ekipy (ma osobną zbiórkę, bo rachunek niemały).3. Niestety, nie obyło się bez demolki kocich budek. Ludzkimi rękoma, niestety, nie wyglądało to na dzieło dzikich zwierząt. Co najwyżej dzikich ludzi. Szkody dzięki mężowi Marii naprawione.I na koniec apel. Bardzo prosimy o wzięcie go do serc, ale też o rozpowszechnianie. Koty nie jedzą “ludzkiego” jedzenia. Tym bardziej takiego jak na ostatnim zdjęciu. Taki posiłek może okazać się zabójczy i może być ostatnim. Zdjęcie zrobione ostatnio podczas karmienia. Więcej zdjęć stada po kliknięciu w link.
https://www.pomagamyzwierzakom.pl/kotyzlasulg-z-pkdt