Ładowanie
×

Tosiu – to tak długa i skomplikowana historia

Tosiu – to tak długa i skomplikowana historia

Mamy „na stanie” takie koty, co do których nie mamy większych złudzeń – z różnych powodów nigdy nie znajdą domów. Kiedyś intensywnie ogłaszane, teraz wspominamy o nich jedynie w comiesięcznych raportach o stanie kotów. I tak sobie pomyślałam, że dobrze byście o niech wiedzieli – również zasługują na uwagę. Z resztą ich utrzymanie generuje koszty – co przekłada się na nasze prośby o wsparcie.

I tak przyjechało do nas wielkie, zestresowane kocisko, które ulokowało się w szafie i darło paszczę na każdego, kto chciał sięgnąć po buty po kilkunastu tygodniach wylazło z szafy i z chłodną obojętnością w stosunku do ludzi zaczęło się poruszać po mieszaniu (budząc popłoch w domownikach). Któregoś razu wskoczył do łóżka i postanowił nas polubić zadzwoniła po niego 1 osoba, ale ostatecznie zrezygnowała. Tosiu jest trudnym kotem, w dodatku schorowanym. Po złamaniu miednicy w przeszłości jego układ kostny to dramat, kot nie ma pełnego zakresu ruchów w kończynach i z pewnością towarzyszy mu spory dyskomfort. W ciągu tych wspólnych lat rozwinęła się u niego choroba nerek. Gdy wrócił z adopcji był wielkim dorodnym kocurem, teraz jest już straruszkiem – mocno schudł pomimo dobrego apetytu, i choć wyniki wszelakich badań ma (prócz nerkowych) dobre, to wiemy, że starości nie oszukamy. Aktualnie już nie nadaje się do adopcji – oddanie go byłoby już barbarzyństwem, gdyż wszyscy wiemy i czujemy, że jego życie ma się powoli ku końcowi – chcemy by został w miejscu które zna i w którym czuje się bezpieczny.

Tosiu ma swoją Wirtualną Opiekunkę – Panią Ewę – dzięki temu może spać spokojnie (zwinięty w rogalik przy mojej poduszce)