Szary Katar w chorobie !
Szary Katar – takie weterynaryjno-indiańskie imię otrzymał jeden z kotów stoczniowych, który trafił na leczenie do zaprzyjaźnionej z nami lecznicy. Czy do niego pasuje?! Nie. Tak jak nieszczęście ze zdrowiem, które się do niego przyplątało.
Na stoczni ten Kot nie miał imienia, a w każdym razie, my wolontariusze go nie nazywaliśmy. Może miał wśród innych kotów, i z pewnością było ono poważniejsze, niż Szary Katar, bo wśród kocich towarzyszy budził respekt i dystans.
My też go podziwialiśmy, kiedy przychodził do karmników. Był wielkim, majestatycznym królem stoczni (zdetronizował naszego staruszka Ryszarda).
Tymczasem kiedy kocura dopadła choroba, przestał być tym samym zwierzakiem. Wychudł, zmarniał, nie mógł jeść. Złamała go zimowa infekcja i chore zęby.
Choroba zaczęła zagrażać jego życiu.
Nie mogliśmy go złapać. Pomimo złego samopoczucia, kot był czujny i ostrożny. Z pomocą przyszli nam pracownicy Schroniska Ciapkowo – dziękujemy! Udało się kota ująć. Trafił na leczenie i dostał ksywkę Szary Katar.
Był długo leczony, usunięto mu też popsute zęby. Po pobycie w lecznicy wrócił na stocznię. Nie nazywamy go już Szarym Katarem, bo nie wypada. Powrócił do królowania!
Nam zostały rachunki.
Prosimy o pomoc w uregulowaniu długu za Jego Majestat i pobyt w szpitaliku!